Kolejny tydzień, a piłki wciąż nie brakuje! Także ręcznej. Przed nami kolejny Sportlight. To wydanie upłynie w rytmie finałów Ligi Mistrzów UEFA, EHF oraz Ligi Narodów UEFA.
Piłka nożna: Liga Mistrzów UEFA: Tottenham Hotspur FC vs Liverpool FC (sobota, 21:00 w TVP1, TVP Sport, Polsacie i Polsacie Sport Premium 1, studio 17:00 w Polsacie Sport Premium 1, 19:30 w TVP Sport, 20:40 w TVP1)
Ostatni mecz europucharów w tym sezonie! Tradycyjnie jest to finał Ligi Mistrzów, tym razem rozgrywany w Madrycie na stadionie Wanda Metropolitano. Real Madryt na początku sezonu mógł przypuszczać, że to on zagra na arenie swojego wroga z Atletico, jednak porażka w 1/8 finału z Ajaksem Amsterdam zamknęła ich drogę do tego meczu. Do tego etapu za to doszli piłkarze Tottenhamu i Liverpoolu, tworząc pierwszy od 11 lat angielski finał Ligi Mistrzów. Pierwszy w historii Tottenhamu, kolejny dla Liverpoolu. Drugi rok z rzędu The Reds zagrają w finale Ligi Mistrzów. Przed rokiem, w Kijowie musieli uznać wyższość Realu Madryt, przegrywając 1:3, a jedyną bramkę strzelił Sadio Mane. Ten Senegalczyk będzie miał okazję po raz kolejny zdobyć bramkę w finale. W finale, który może być dla nich osłodą wicemistrzostwa Anglii, przegranego o jeden punkt z Manchesterem City – 98 do 97 pkt zdobytych w sezonie. Aspiracje były wyższe, w głowie pewnie gra myśl o tym, że przyszły sezon będzie ich. Ale może ten sezon będzie wygrany, jeżeli chodzi o Ligę Mistrzów? W tym sezonie wsławili się kolejnym w historii uratowaniem się z beznadziejnej sytuacji. Od porażki z FC Barceloną 3:0 na Camp Nou do triumfu 4:0 na Anfield i awansu do finału. Fantastyczny powrót, który na zawsze przejdzie do annałów piłki. To samo wykonał Tottenham, jeżeli chodzi o ich mecz półfinałowy z Ajaksem Amsterdam. Można powiedzieć, że pomścili Real Madryt i Juventus! W pierwszym meczu przegrali z młodymi gniewnymi z Ajaksu 0:1, by w meczu w Amsterdamie wrócić przy prowadzeniu 2:0 dla Ajaksu do 2:3, z bramką strzeloną w doliczonym czasie gry. Lucas dokonał niewiarygodnego, bo to on dał im historyczny awans do finału. Dzięki temu mamy finał, którego nikt się nie spodziewał, a więc czekają nas wielkie emocje. Byłoby świetnie, jakby wygrał Liverpool, bo to byłby dla nich triumf prawie 14 lat po pamiętnym finale w Stambule. Ale to Tottenham może napisać nową historię dla swojego klubu. Już wstęp do niej stworzył. Pytanie, czy dojdzie do napisania kolejnych rozdziałów, składających się z dwóch połów?
Piłka ręczna: Final Four Ligi Mistrzów EHF: półfinały Telekom Veszprem vs PGE VIVE Kielce i Barca Lassa vs HC Vardar (sobota, 15:00 i 17:45 w Canal+Sport i Eleven Sports 1), mecz o 3. miejsce i finał (niedziela, 15:00 i 17:45 w Canal+Sport i Eleven Sports 1; studio w sobotę i niedzielę pomiędzy meczami w Canal+Sport)
Na ten dzień czekają wszyscy fani piłki ręcznej w Polsce! Zawodnicy VIVE Kielce zagrają w turnieju finałowym Ligi Mistrzów i powalczą o powtórzenie sukcesu sprzed trzech lat, jakim był triumf w Lidze Mistrzów po szalonym finale z Veszpremem. Tym razem też ich spotkają, ale w półfinale. Mecz, który może być przepustką do walki o końcowym triumf będzie zapewne bardzo ciężkim orzechem do zgryzienia. Ich gry w grupie A Ligi Mistrzów były bardzo elektryzującymi starciami, choć stawka była ciut mniejsza. Teraz stawką jest finał i drużyny wystawią dwa najrówniejsze składy z asami na ławce. Miło byłoby zobaczyć po raz kolejny VIVE w finale i obserwować ich triumf. Jednak to może być trudne zadanie. Szczególnie, że jeśli już by awansowali, to w finale musieliby zmierzyć się z lepszym z pary Barca – Vardar, a tutaj też są gwiazdy i też są mocne ofensywy i defensywy. Napisałem „finał”, ale w meczu o ewentualny brąz też ich czeka jedna z tych drużyn. Pewnie Barcy uda się przejść do finału, powalczyć o triumf, którego nie wywalczyli w piłkarskim odpowiedniku, ale też Vardar może ich zaskoczyć. Ciekawym faktem jest to, że całe Final Four składa się z czterech najlepszych drużyn grupy A Ligi Mistrzów. To też pokazuje, jaka grupa była najlepsza i gdzie grały najlepsze, najbardziej równe drużyny.
Piłka nożna: Final Four Ligi Narodów UEFA: półfinały Portugalia vs Szwajcaria i Holandia vs Anglia (środa i czwartek, 20:35 w Polsacie Sport, TVP1 pokaże mecz środowy, TVP Sport czwartkowy; studio w Polsacie Sport od 19:30)
Liga Narodów powraca. Tym razem już tylko na cztery mecze, bo potem nastąpi przerwa do września 2020, kiedy to zobaczymy te rozgrywki w nowym wcieleniu. Nowym, bo według najnowszych przecieków Polska i Niemcy miałyby przez powiększenie Dywizji A utrzymać się w tejże. Tak więc pomimo naszego pierwszego, kompromitującego występu w Elicie, gdzie zanotowaliśmy dwa remisy i dwie porażki, możemy w niej pozostać. Jednak nie tutaj miejsce na rozwodzenie się, gdzie Polsce byłoby lepiej. Tutaj jest dyskusja o tym, kto powalczy o zwycięstwo w pierwszej edycji tych rozgrywek. A to zadanie staje przed drużyną gospodarza turnieju finałowego, Portugalią, ale też przed drużynami Anglii, Holandii i Szwajcarii. Egzotycznie? Ależ nie, te drużyny były faktycznie najlepsze poprzedniej jesieni. Anglicy utrzymali dyspozycję z Mistrzostw Świata. Portugalczycy zagrali świetną jesień bez Cristiano Ronaldo, jak widać, ich zespół bez niego też daje radę funkcjonować. Holendrzy z młodością i doświadczeniem wrócili do topu, a Szwajcarzy zaskoczyli miło Europę. Ta czwórka powalczy o puchar, sławę i pieniądze. Szwajcaria zagra z Portugalią mecz, który mógł się odbyć, gdyby Szwajcaria pokonała Polskę na EURO 2016 w 1/8 finału. Zresztą, Szwajcaria już wiele razy grała z Portugalią i to były wielkie mecze, ale jednak faworytem jest gospodarz turnieju. Anglia natomiast powalczy z Holandią i tutaj może być znacznie bardziej zacięte starcie, dlatego też tutaj bardziej spodziewałbym się dogrywki.