Piłka w wydaniu południowoamerykańskim i piłka kobiet, ale też i siatkówka będzie nas interesować w tym tygodniu w Sportlighcie.
Piłka nożna: Mistrzostwa Świata kobiet w piłce nożnej Francja 2019: finał USA vs Holandia (niedziela, 16:45 w TVP Sport)
Po miesiącu walki dwie najlepsze drużyny kobiece dotarły do finału. Są to Amerykanki i Holenderki, które na stadionie w Lyonie powalczą o ósme mistrzostwo świata w piłce nożnej kobiet. Jankeski przyjechały do Francji w charakterze obrończyń tytułu i ich obecność w wielkim finale nie jest żadną sensacją. Zrobiły swoje. W grupie najpierw rozgromiły Tajki 13:0, co jest rekordem czempionatu, a potem gładko pokonały reprezentantki Chile 3:0 i Szwedki 2:0. W następnych rundach rezultatami 2:1 pokonały Hiszpanki, Francuzki i Angielki, które odesłały do meczu o brąz. Droga Holenderek do finału była także gładka, bo w fazie grupowej uzyskały komplet punktów, pokonując Nowozelandki (1:0), Kamerunki (3:1) i Kanadyjki (2:1). Potem wygrały z wicemistrzyniami świata sprzed czterech lat Japonkami 2:1, Włoszkami 2:0 i w półfinale po emocjonującym meczu i dogrywce Szwedki 1:0. To sprawiło, że w finale zmierzy się Ameryka i Europa. Przed Amerykankami szansa na drugą w historii tych mistrzostw obronę tytułu. Taka sztuka udała się wcześniej tylko Niemkom, które zdobyły tytuł w 2003 w USA i w Chinach w 2007 roku. Dla Holenderek to pierwszy w historii finał Mistrzostw Świata kobiet i ogromna szansa na odniesienie triumfu. Jednak pewnie wygra doświadczenie i to Amerykanki siegną po tytuł. Jeżeli nigdy nie oglądaliście kobiecej piłki nożnej, albo kiedyś wam się już przewinęła przed oczami, to będzie znakomita okazja do zobaczenia naprawdę najlepszych na świecie w akcji.
Piłka nożna: Copa America: finał Brazylia vs Peru (niedziela, 21:55 w Polsacie Sport, studio 21:00 i po meczu)
Brazylijskie mistrzostwa Ameryki Południowej dobiegają końca. W niedzielę wieczorem poznamy na Estadio Maracana czterdziestego szóstego mistrza Ameryki Południowej, a siedemnastego w erze Copa America. Brazylia po 12 latach ponownie awansowała do strefy medalowej i ponownie awansowała do finału. W dodatku w turnieju, który organizuje po raz pierwszy od 30 lat. Grają kapitalnie, bo grupę zakończyli bez straty bramki, ale za to z remisem z Wenezuelą, jak łatwo się domyślić, bezbramkowym. Pokonali Boliwię 3:0 i Peru 5:0. Ale z Peru spotkają się znowu, w finale! O nich za moment. Brazylia w ćwierćfinale stoczyła ciężki bój z Paragwajem, zakończony bezbramkowym remisem i triumfem w karnych 4:3. W półfinale do meczu o brąz odprawili Messiego i spółkę, wygrywając 2:0. Messi tam się spotka ponownie z niejakimi „Chi chi chi Le le le Viva Chile!”, którzy przegrali z Peru 3:0 w półfinale. Rewanż? Messi miałby medal. Wracając do finału, Brazylia gdy jest w finale, to go wygrywa. Szyki może im pokrzyżować repezentacja Peru, która ponownie udowodniła, że jest jedną z najlepszych w Ameryce Południowej. Tym razem zrobiła to, awansując do finału, pokonując w półfinale Chile 3:0, a wcześniej, w ćwierćfinale po emocjonujących karnych Urugwaj 5:4. W grupie zremisowali z Wenezuelą, wygrali z Boliwią 3:1 i przegrali z Brazylią. Awansowali z trzeciego miejsca, bo ten turniej zakłada małą tabelę dla takich drużyn i dwie z trzech z najlepszym wynikiem punktowym awansują dalej. Ucierpiał wskutek tego bardzo amerykański kraj o nazwie Japonia. W finale Japończyków na pewno nie będzie, natomiast będą wielkie emocje i, być może, wielka sensacja. Fajnie by było, jakbyśmy zobaczyli karne, bo byłyby to trzecie z rzędu w finale tego turnieju. Ale dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.
Siatkówka mężczyzn: faza grupowa Final Six Ligi Narodów w Chicago: Brazylia vs Polska (środa, 23:15 w TVP1, TVP Sport i Polsacie Sport), Iran vs Polska (czwartek, 23:45 w TVP1, TVP Sport i Polsacie Sport)
Mistrzowie Świata po emocjonujących pięciu tygodniach rywalizacji w turniejach awansowali do turnieju finałowego Final Six Ligi Narodów siatkarzy w Chicago. Z piątego miejsca, ale awansowali, co jest ważne. W fazie grupowej zmierzą się z dwoma najlepszymi zespołami fazy eliminacyjnej, jakimi byli Brazylijczycy i Irańczycy. Są to najciężsi możliwi rywale. Wystarczy spojrzeć na to, ile spotkań wygrali, a ile przegrali. Brazylijczycy przegrali tylko jeden z piętnastu meczów, z Serbią w trzecim tygodniu, w dodatku po tie-breaku. My z nimi przegraliśmy w pierwszym tygodniu rywalizacji 1:3. Są bardzo mocni, a jeżeli chcemy z nimi wygrać, to musimy grać jak równy z równym. My jednak eksperymentowaliśmy w tej Lidze Narodów, co sprawiło, że zajęliśmy piąte miejsce, wygrywając 11 spotkań przy 4 grach przegranych. 38 wygranych setów i 25 przegranych. To nie imponuje, natomiast pamiętajmy o tych eksperymentach, bo jest ważniejszy cel od Ligi Narodów, jakim są eliminacje do igrzysk w Tokio. Z Iranem przegraliśmy po tie-breaku 2:3, a oni wygrali w całej Lidze Narodów 12 spotkań, a 3 przegrali, tak jak Rosjanie, ale więcej punktów ma Iran. Na pewno będziemy w tych nocnych dla nas spotkaniach walczyć, ale też nie zdziwię się, jeśli odpadniemy w grupie i nie awansujemy do półfinału. Byłoby miło, ale raczej plan o nazwie „wygrać Ligę Narodów” trzeba odłożyć na następny sezon.