W kolejny piątek czas na następny Sportlight. Teraz już będą tylko ważniejsze mecze, bo koniec poszczególnych lig jest blisko.
Piłka nożna: La Liga: FC Barcelona vs Atletico Madryt (sobota, 20:40 w Canal+Sport2)
Jedno z ważniejszych spotkań w tym sezonie dla Barcy i Atletico. Barcelona zbliża się do tytułu mistrzowskiego, ale ten mecz zdecyduje, czy zbliży się na krok, czy na dwa kroki. Ostatnie spotkania ligowe padają jej łupem, a w meczach niezwykle interesujących (ostatnie 4:4 z Valencią) potrafią wyjść z sytuacji, w której przegraliby mecz w parę minut. To świadczy o ich klasie, nawet jeżeli ich gra nie jest elitarna. A strata Atleti do nich do osiem punktów, ich seria ostatnich pięciu spotkań zawiera jedną porażkę, która była z Athleticiem Bilbao. Na pewno to ich boli, bo tak zbliżyliby się do Barcy, a w tej chwili jest to osiem punktów. Stąd ten mecz jest dla nich bardzo ważny, jeżeli chcą jeszcze zachować szanse na mistrzostwo Hiszpanii. A to jest od nich bardzo istotne. Może już nie dla Realu Madryt, któremu, niczym kierowcy z rajdów WRC, zależy po straceniu szansy na dobre miejsce na dojechaniu do mety. Realowi zależy po prostu na dociagnięciu tego sezonu do mety. Niby mają jeszcze szansę na drugie miejsce, ale musieliby liczyć na potknięcia Atletico. A czy pierwsze potknięcie nastąpi, przekonamy się w sobotę. W tym meczu możemy zobaczyć wiele niespodziewanych rozstrzygnięć. A takim mógłby być remis.
Piłka nożna: Bundesliga: FC Bayern Monachium vs Borussia Dortmund (sobota, 18:25 w Eleven Sports 1)
Der Klassiker o mistrzostwo Niemiec! W 28. kolejce w grze bezpośrednie starcie pierwszej i drugiej drużyny w stawce na Allianz Arenie w Monachium. Mecz, który może zdecydować o tym, że Bayern nie zdobędzie siódmego tytułu z rzędu, a ich dominację przerwie Borussia. Remis z Freiburgiem skomplikował sytuację Bayernu, który nawet prowadził w lidze, ale to skomplikowało sytuację i na czoło znowu wrócił zespół z Zagłebia Ruhry. BVB od trzech spotkań nie przegrało – w lidze ma tylko dwie porażki. Mecz ten zdecyduje o tytule mistrzowskim, bo potem przed zespołami roztacza się autostrada, choć BVB czekają jeszcze derby z Schalke, a Bayern mecz z Werderem czy z Lipskiem. Różnice punktowe między BVB a Bayernem mogą zmieniać się więc jak w kalejdoskopie i możemy być świadkami zaciętej końcówki sezonu. A tego w Bundeslidze nie oglądaliśmy od ponad 10 lat. Ważna będzie tutaj dyspozycja Reusa i Alcacera, którzy nadal są w pogoni za Robertem Lewandowskim, który prowadzi w klasyfikacji strzelców, mając 19 bramek na koncie, a oni odpowiednio 15 i 16 trafień. Ważna jest więc ich skuteczność, ale jeżeli Lewy będzie „w gazie”, to go nie dogonią. A jeżeli Bayern Kovacza nie potknie się przed własną publicznością, to Borussię czeka ciężka walka o pierwszy od 7 lat tytuł.
Piłka nożna: Puchar Polski: Raków Częstochowa vs Lechia Gdańsk (środa, 18:00 w Polsacie Sport, studio przed meczem o 17:00, po meczu o 20:00)
Mecz lidera 1. ligi z liderem Ekstraklasy! W dodatku, mecz o finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym! Oba zespoły grają fantastyczny sezon, a ich prowadzenia w lidze nie można nijak podważyć. Nie można ich oskarżyć o farta, nie można oskarżyć o przypadek. Grają dobry sezon i mogą zdobyć mistrzostwa, które – w przypadku Rakowa – będą go premiować do Ekstraklasy. Pech chciał, że te dwa znakomite zespoły zobaczymy w jednym meczu półfinałowym, a nie w dwóch osobnych. To niestety powoduje, że jedną z nich pożegnamy teraz i nie zobaczymy 2 maja na Stadionie Narodowym. Trudno wskazać, kto jest faworytem tego spotkania, bo zarówno Lechia, jak i Raków szli dzielnie przez wszystkie fazy rozgrywek pucharowych. A losowanie wskazało, aby zmierzyli się nie w finale, a w półfinale. Obejrzymy więc mały finał w półfinale, który może zakończyć się nieoczekiwanym rozstrzygnięciem. A takim mógłby być triumf Rakowa, co na pewno byłoby sporą sensacją, jeżeli zobaczylibyśmy ich w finale. A jeszcze gdy pomyślimy sobie, że mogliby pokonać w finale Jagiellonię, czy Miedź! To pokazuje niezwykłość tego sezonu. Byłoby ciekawie, jakbyśmy zobaczyli drużynę, która, mam nadzieję, awansuje z 1. ligi do Ekstraklasy w europejskich pucharach. A znając nasz futbol i jego losowość, to jest bardzo prawdopodobne.